czwartek, 9 lutego 2012

F-35 i F-22 - drążę temat...

Źródło: Airliners.net


Szykujcie się na wywód dłuższy niż zwykle. ;) Zastanawiałem się ostatnio nad sensem produkcji myśliwców piątej generacji. Mają w cholerę zalet - zgodzę się. Mają również wady. Wprowadzony już do służby F-22A - nie wyposażono go w typowe urządzenia służące do komunikacji, ponieważ rzekomo miał działać sam, cicho - w końcu stealth. No i co się okazało? Trzeba go wyposażyć w owe urządzenia teraz... Można zastanowić się dlaczego nie F-22 nie wzięły udziału w operacji nad Libią. Powód jest śmieszny - nie mogą atakować celów naziemnych i nie są dostosowane do wymiany informacji z innymi samolotami oraz systemami naziemnym. Na cholerę więc taki samolot? Oczywiście dochodzą problemy z instalacją tlenową, aczkolwiek dotyczą one ostatnio większości samolotów USAF, lotnictwa USMC, US Navy i National Guard (nie wiem w skład których wojsk wchodzi Gwardia, wybaczcie).

F-35. Hmm, maszyna z właściwościami stealth - bajer, co nie? Dołączmy do tego wielkie opóźnienia, koszt jednej maszyny i eksploatacji - już nie taki bajer, podobnie jak w przypadku F-22. Również ma wiele zalet - oczywiście. Gdyby ich nie miał, pewnie Wujek Sam nie zainteresowałby się tą konstrukcją. Chociaż patrząc na niektóre decyzje zaczynam w to wątpić. Ostatnio uśmiech na mojej twarzy wywołała pewna informacja. Otóż - wersja F-35C przeznaczona dla US Navy i USMC może mieć problemy z lądowaniem na lotniskowcach! Tym razem rozchodzi się o hak, który jest za blisko podwozia głównego... Rzeczywiście - odległość jest o wiele mniejsza niż w wielu innych samolotach, które operują z lotniskowców.


Porównanie odległości między hakiem, a podwoziem głównym
w samolotach używanych przez US Navy, na czerwono zaznaczone F-35.
Źródło: http://www.konflikty.pl/photos/hooklocationc.png


Może tylko ja uważam, że jest to marnowanie pieniędzy i czasu? Może po prostu jestem zagorzałym tradycjonalistą? ;) Nie wiem. Wiem, że Wielki Brat może mieć jeszcze dość swoich nowoczesnych maszynek. Aczkolwiek zaznaczam, że ostatnio bardziej przekonałem się do F-35. :> Można zapytać - a co z Rosją oraz Chinami i ich myśliwcami piątej generacji? Pewnie też wtopią. Trzeba wziąć pod uwagę jeszcze jedną rzecz - załóżmy, że dojdzie do światowej rozpierduchy. Linię produkcyjną F-22 już zamknięto, ponieważ USAF zakupiło tyle maszyn, ile potrzebuje, a Kongres (lub Pentagon i Biały Dom? poprawcie mnie) nie zgadzają się na eksport do innych krajów. Czym uzupełnić braki powstałe na skutek strat w walce i wypadków (które są nieuniknione)? Fabryki zamknięte. Poza tym w przypadku wojny liczy się każdy dolar - a F-35 i F-22 nie należą do najtańszych maszyn. Trzeba je czymś zastąpić - powrót do zaklejonych kauczukiem maszyn, które stoją na pustyni? :)

Możecie się nie zgadzać z moim zdaniem - oczywiście macie do tego pełne prawo, ba - mam nadzieje, że ktoś rozpocznie dyskusje.
Jeśli ktoś przeczyta mój jakże długi wywód - dziękuje. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz